Jak ja czekałam na te święta. Chyba jak na żadne inne. 2 tygodnie w domu, z rodziną. Możliwość odizolowania się w ciszy od wszystkiego, w każdej chwili. Szalałam już w internacie. Za dużo ludzi, huku... za mało wytchnienia. teraz, nareszcie spokój.
Czas żeby poukładać sobie kilka spraw. Ważnych, bolesnych, mniej ważnych... różnych.
Najważniejsze to wyplątać się z czegoś czego nie chciałam ale samo się stało, to pociągnęło za sobą wiele nie przewidzianych konsekwencji i mimo, że sytuacja się powoli klaruje to gdzieś tam w środku kłuje. Kłuje jak cholera.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
no to wszystkiego najlepszego na te święta :)
Prześlij komentarz